niedziela, października 08, 2006

Dzien trzeci

Rano centrum. Zadania głównie polegające na zatrzymywaniu idących kobiet i zabieraniu ich na instant date. Dla nowicjusza nie jest to rzecz prosta.

Pierwsze kilka podejść nie udanych. Omijają mnie. Ignorują :). Słowem nie chcą się zatrzymać. Jestem za mało stanowczy. Z ust samo sie wyrywa cholerne "przepraszam...". W końcu zaczyna lekko wychodzić. Acz z marszu nic na instanta nie wyjąłem. Ale było miłe jak piękne kobiety posłusznie sie zatrzymują i słuchają co mam im ciekawego do powiedzenia :).

Potem wskazano mi siedzącą na kamieniu blondynkę. Rozkaz, rozkaz, idziemy do przodu... (nie pamiętam tytułu tej piosenki :)). BLABLALBAB, IOIe. Okazuje sie, ze czeka na młodszą siostrę bo gdzieś tam leci i musi kupić garsonkę. OK. czekamy razem. W międzyczasie tekst w stylu podobasz mi sie itp. Potem pojawia sie siostra. Ładna :). Damn, juz był SOI (statement of intent) do starszej. No nic. Zabieram je na zakupy w poszukiwaniu prezentu dla mojej siostrzenicy 12 letniej. BALBLALB. Zwolniłem je, odszukałem chłopaków, feedback i nxt task.

3-set ładnych dziewczyn. Podejście, widzę, że młode. Naturalnie i łatwo dominuję grupę. BALBALBA. I psikus. Okazuje się, że siostry. 15, 16 i 18 lat. Damn se myślę, ale ta 15stka będzie za lat dwa gorąca. Naprawdę miała potencjał. Wyjmuje je żeby pomogły mi kupić buty, w sklepie żartuję z ich gustu :). Bo ja chcę skórzane a one mi non stop jakieś hiphopolo adidasy :). Jest fun. Wkręciły się, podają mi kolejne pary. W końcu stwierdzam, że jeszcze dziś kawy nie piłem. Instant date w kawiarni. Ja sam, one 3 :). Posadziłem tak aby siedzieć obok 18stki. Blablablaa, mała 15stka patrzy na mnie tak szeroko otwierając oczy (ładne oczy :) ) , że nie wiem normalnie :). Podoba mi sie to. Szkoda, że ewolucja zaszyła we mnie mechanizm odpowiedni i gówno ze mnie nie pedofil :). Wciąż zbyt dziecięca niestety :/.

Interakcja postępuje SOI do 18, śle IOI jak zła. W końcu daję jej mój mały notatnik i długopis. Pyta, co ma z tym zrobić. Narysuj coś żebym cię pamiętał mówię. Trudzi się i głowi, ja zajmuję się jej siostrami, niech ma dziewczę spokoju troszkę. W końcu dumna jak paw oddaje mi obrazek. Ładny. Jakaś żaglówka na morzu, w tle zachód słońca. Doceniam. Mówię, że czegoś jednak tu brakuje. Cyfr. Oddaję jej z powrotem. Ona wpisuje swój numer. Gadamy sobie dalej. po 5 minutach patrzę na zegarek i udaję, że muszę się zrywać. Odnajduję chłopaków. Koniec miasta na dziś. Wymieniamy sie paroma sztuczkami iluzji, jest fun. Dobry humor.

W drodze powrotnej na chatę współdzielę z 2 trenerami tramwaj. Na przystanku obok nas przechodzi piękna kobieta. Naprawdę piękna. 10/10. W pełnym słońcu a nie mrocznym klubie. Oczywiście mi nie popuścili. "Póki jesteś z nami kurs sie nie kończy". Otwieram ja. Jest piękna. Uśmiecha sie. BLABLA. Moja koncentracja poszła w cholerę jak ujrzałem jej piersi. Jezu wiedziałem ze jest piękna, ale piersi wcześniej nie zaobserwowałem. Pole widzenia mi sie zawęziło. BALBALB, ona mam chłopaka, ja ignore i blablabala. Zwalniam ja. Nie widzę IOI. Idę po feedback. Chłopaki pytają, czemu wróciłem. Mowie ze średnio było. Oni jak to średnio. Przeca to i to nie widziałeś? Ja ze nie. No poległem fatalnie, cycki mnie zahipnotyzowały :].

Refleksja taka, ze była to najpiękniejsza kobieta, z jaka miałem interakcje z SOI. I wcale nie było burzy adrenaliny, tylko zwykła pomyłka, co spowodowała moje rozproszenie uwagi i nie zauważyłem IOI. Gdybym je widział, tak łatwo bym jej nie wypuścił, :P.

Część wieczorna. Plany były inne, ale znowu lądujemy w klubie z poprzedniej nocy. Damn myślę. Naprawdę nie chce tam iść. Jestem przekonany ze chłopaki o tym wiedza i celowo wrzucają mnie do piekła, bym stwardniał w ogniu :). Ot wredni sa po prostu :).

No i totalne zaskoczenie. Ani jednej naprawdę zlej reakcji. Wskazują mi 3-set przy stoliku. Podjazd blablalb, cos słabo. Nie poddaje sie. blablalb i izolacja. Sukces. Sadzam na schodach, sam siadam obok. BLABLAB. Potężne IOI. Laska niemalże rwie włosy z głowy garściami. Widzę katem oka ze chłopaki tez widza i maja ubaw. Pobrałem numer. Panna M. jeszcze pogadałem chwile i oddaliłem sie po feedback i następne taski.

Następna wskazana. Podejście, negatywna reakcja. Nie ze mną te numery. Blablablabla i sa IOI. Jesteśmy w domu. Źle reaguje na eskalacje kino (dotykanie). Po paru razach daje sobie spokój. Nie dotykam jej, ale stoimy blisko, ona sie nachyla by słyszeć. Za jej plecami dostrzegam trenera. Pokazuje mi bym eskalował do kiss close (czyli po prostu pocałował ja). Pokazuje mu, ze nic z tego nie będzie. Laska ewidentnie sparzona w przeszłości. Zresztą powiedziała mi o tym. On naciska. No nic. Ich małpy, ich cyrk. Staram sie ja pocałować. BURN. Laska odskakuje, jej kumpelka natychmiast wskakuje między mnie a nią. Dobra przyjaciółka, była czujna :). Wtedy jeszcze nie widziałem mądrości za tym wymuszonym podejściem do kiss close. Otrzymuje feedback na temat kiss closowania. Za szybko, zbyt nerwowo. OK. Następny cel.

Cel na parkiecie. Ładna. Zgrabna. Długie noooogi :). Podjazd, uspokojenie. SOI. Zdjęcie z parkietu idzie posłusznie za mną. Sadzam na schodach. BLABLAB, widzę IOIe. Trener daje sygnał do kiss close. Dzizaz juz teraz, myślę? Ale ja tu nie jestem od myślenia, dziś wykonuje polecenia. Spokojnie, powoli, zdecydowanie. I bingoo!! Pierwszy kiss close w klubie w moim życiu. To nie były rzeczy, jakie robił stary ja. Ładna reakcja. Wyraźnie jej sie podoba. BLABLAB, Trener pokazuje abym ponownie ja pocałował. No cóż, miły to obowiązek, wiec ochoczo przystąpiłem. Panna J. okazało sie miała lat 17 :). Potem przeprowadzka na drinka. kino na poziomie kiss close i delikatne macanki to norma juz w tej interakcji. Pisałem juz ze wysoka i szczupła i zgrabna? Pisałem. Piersi spore i ładne tez były :).

Dygresja: bez spalonego kiss close w poprzednim secie, tu bym popełnił błędy, które zostały mi wytknięte i poprawione.

Cóż zrobić z tak dobrze rozpoczętym dniem? Kuc póki gorące. Czyli przesuniecie na kolacje bom głodny :). Niestety sie nie udało, miała opory. Spotkałem sie z nią później, ale to inna historia, bez happy endu niestety...

Na tym me szkolenie oficjalnie sie zakończyło, lecz nie skończyła sie moja droga...

Chyba nie musze pisać, ze to był dobry dzień?? :p

2 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

"Rozkaz, rozkaz, idziemy do przodu..."

a sztandar powiewa nasz ;)

Witamy w grze :)

2:46 PM  
Blogger Messiah said...

a witam, witam :)

10:11 PM  

Prześlij komentarz

<< Home