niedziela, października 08, 2006

Nadrabiamy zaleglosci

Czyli ciąg dalszy retrospekcji. Plan jest taki, ze jak dojdziemy do stanu obecnego notki będą sie pojawiać na miarę wydarzeń.

Ostatnio stanęliśmy na pannie J. Lat 17. Zadzwoniłem do niej ze dwa dni później. Oczywiście nie odebrała. Ale natychmiast sms "jestem na lekcjach nie mogę odebrać...". Dzizaz krajst. Zapomniałem ze ona w szkole, gdy ja w pracy :). Podobało mi sie to, ze szybko odpisała. Parę smsów, generalnie ustawiliśmy sie na kawę kolo 18 w centrum. Ona wybrała lokal. No i spotykamy sie.

Na początku niemiła niespodzianka, jest z jakąś kumpelą. Ale tylko 5 sekund, bo po "cześć" koleżanka sie zwija i zostawia nas. Niestety wystarczyło to, aby mnie lekko rozbić. Usiedliśmy w kafejce. Jest źle. Nie czuje sie dobrze. Zero kino, zero eskalacji. Nie chce mi sie z nią gadać. Myślę ciągle o pracy, gdzieś tam w tle tryby sie kręcą. Zdaje sobie sprawę, ze mało ze mnie zabawny typ w tym momencie. Siedzimy nie klei sie. Stwierdzam, ze mam to w dupie i całuję ja. Ona no cos ty nie tutaj. Ktoś mnie zobaczyć może. (Jest ze śródmieścia). Dobre to było o tyle, ze sama próba spowodowała ze sie złamałem i odprężyłem. Popaplaliśmy pół godziny jeszcze i przyszły jej koleżanki, z którymi sie umówiła na 19. Pożegnaliśmy sie, buzi w policzek i nara.

Do tej pory do niej nie zadzwoniłem. Ona tez sie nie odezwała. Najprawdopodobniej sie nie odezwie, ale nie takie rzeczy sie działy. W każdym razie nie miałem ochoty sie z nią spotkać więcej.

To spotkanie nauczyło mnie dość brutalnie tego i owego. A oto moje wnioski z tej pięknej tragedii:
  • założyłem ze skoro był kiss close to pozamiatane i juz nic nie musze sie starać, samo jakoś będzie leciało. Olbrzymi błąd. :) To ze panna obściskuje sie z tobą w klubie niewiele znaczy, i następnym razem trzeba jednak dalej ja aktywnie uwodzić.
  • nigdy więcej spotkań z kobietami prosto po pracy. Pierw dom, relaksujący prysznic, dobra muzyka. Bez sensu jest sie z nimi widywać jak tryby ci mielą w szarej masie.
  • za łatwo zaakceptowałem jej wymówkę "nie tutaj". Należało ja wtedy wziąć za łapę i wyprowadzić na spacer do parku. A na teksty w stylu, ale ja tu na 19 z koleżankami postawić sprawę raczej dosadnie. "Chce spędzić dziś wieczorem czas z Tobą. I tylko z tobą, gdzieś gdzie poczujemy sie swobodnie. To nie jest to miejsce idziemy gdzie indziej, koleżanki odwołaj. Spotkacie się innym razem." . Myślicie, ze do niczego by to nie doprowadziło? Być może. Ale, do czego doprowadziło nie zrobienie niczego?

To początek drogi, a na błędach człowiek się uczy...