środa, października 25, 2006

Kiss close on my own...

Pannę Agatę poznałem w klubie. Pewnego polowanka ze skrzydłem leżę rozjebany na kanapie (wierzcie mi, siedzeniem tego nazwać nie można było…) w lokalu, a naprzeciwko jakaś parka gada. Oglądamy lokal szukając celów. Kątem oka widzę, że laska z przeciwnej kanapy się mi przygląda. Aha, myślę sobie. Czegoś chce :). Nawiązuję kontakt wzrokowy, uśmiechamy się. Laska dalej gada z kolesiem. Ja dalej toczę konwersację ze skrzydłem. Co jakiś czas sobie na siebie spojrzymy.

Laska wstaje i zaczyna tańczyć i kręcić tyłkiem. Nawet nieźle :). Potem znowu siada i gada z kolesiem, dotyka swoich włosów. Czytam w niej jak w książce. W końcu stwierdzam, że dość wymiany eterycznych spojrzeń czas na akcję. Podjazd i od razu łapię ją za rękę. Mówię coś w stylu, że to ciekawe taki pierścionek na kciuku u kobiety, siadam od razu obok na poręczy kanapy rozwalając się wygodnie. Zaczynamy gadkę, blablabl, finger pattern, balbalb.

Artystka okazuje się. I jest tu ze znajomymi a facet, z którym gadała to przyjaciel jej. Od razu sugeruję, że nie ma czegoś takiego. Ona się ze mną zgadza i wyjaśnia dalej, że koleś ten był długo z jej siostra i dla niej jest jak brat. Ładnie się stara spełniać moje oczekiwania. Podoba mi się to :). Po jakimś czasie zwolniło się miejsce obok niej, więc się przesunęła i pokazuje żebym usiadł obok. Normalnie mnie podrywa, no, ale mi się podoba :). Gadamy dalej. Wskazuje mi swoją koleżankę i kolegę, mówi, że są parą i to ona ich wyswatała. Patrzy na mnie i oczekuje chyba gratulacji jakichś??

Tu mój geniusz się zbudził i dojebałem do pieca :). Mówię, co o tym sądzę a mianowicie, że kiepsko jej poszło. Ona lekko zdziwiona. Tłumaczę dalej: „Spójrz na nich. Czy widać, że Ona Jego UWIELBIA? Zupełnie tak to nie wygląda. A ja wymagam i oczekuję od kobiet uwielbienia. W każdym ruchu i geście.” Chyba do niej trafiło :). W międzyczasie skrzydło mi uciekło z pola widzenia, stwierdziłem, że czas iść zerknąć czy czasami po mordzie nie zbiera :). Oznajmiłem pannie swój zamiar, na co ona: „Ale wrócisz? Bo wiesz, ja Cię uwielbiam..”. No, to się nazywa ustawić interakcję :). Spojrzałem na nią i mówię, że w sumie nie wiem. Chwila spojrzenia w oczy i wymyśliłem. Pokazuję jej swój policzek i mówię „Tu. To może wrócę..”. Laska ochoczo mnie całuje (nic to wielkiego przecież…) i ku memu zdumieniu gryzie mnie w policzek. I like it. GRR :). Czuję, że naprawdę nadajemy na tej samej fali :).

Odnalazłem skrzydło na parkiecie. Pobrykałem, porozglądałem się. Po 10 minutach czy 15 stwierdziłem, że wrócę :). Potem blablaba, kiss close wykonany bezproblemowo. Gadamy dalej. Jej znajomi siedzą naprzeciwko nas na kanapie. W pewnym momencie nie chce się lizać i mówi, że ona tak nie może i oczami pokazuje znajomych. Spojrzałem i mówię: „Masz rację. Nie możesz tak. Ale ja mogę…”, po czym lekko zmusiłem ja do spojrzenia na mnie dłonią i pocałowałem. Potem pyta mnie, dlaczego ja niby mogę a ona nie? (bez sensu, jakby sama nie powiedziała, że nie może.., Ale one logiczne to nie są). „Ja mogę, bo mam w dupie opinię innych ludzi i zawsze robię to, na co mam ochotę, ignorując oczekiwania tak zwanego społeczeństwa”. Odpowiedź jej chyba przypadła do gustu, bo więcej już się nie krygowała :). Wymieniliśmy numery, potem jeszcze troszkę całowania no i na tyle.

Tak wyglądał mój pierwszy samodzielny kiss close w klubie.

2 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

gratuluje, widze ,ze fajnie sie rozkrecasz po workshopie u chlopakow z WL. zycze dalszych sukcesow , pisz notki, sam czesto tu zagladam, fajnie sie czyta. pozdrawiam

10:35 PM  
Anonymous Anonimowy said...

CZy to nie była czasem sugestia do izolacji? Dziewczyny muszą dbać o swój wizerunek, bo potem są wyzywane od dziwek jednak gdy znajdą się z tobą sam na sam...

9:54 AM  

Prześlij komentarz

<< Home